aniołkowe hardcore - specjalnie dla Evy
Explanation: Evuniu, sama chciałaś... :o) A mnie długo prosić nie trzeba (ha, niech żyje międzynarodówka megalomanów hardcorowych). Jejuńcku, tym razem dałam czadu - Staszku - ponad 2 strony rozliczeniowe... W tym hardcorze występują postaci w większości znane z prologu... Tego dnia obudziła się wcześniej niż zwykle. W zasadzie "obudziła" to za dużo powiedziane, bo całą noc nie zmrużyła oka. Sen nie przychodził, a dziwne wizje jej nie opuszczały, oplątując jej umysł coraz ciaśniej. Zaczęło się wczoraj, przed piekarnią. Po rytualnym powitaniu tej niezwykle nieokrzesanej sprzedawczyni, Niołka poprosiła o dwie bułeczki z cynamonem. Wyszła ze sklepu i nagle poczuła, że wiruje wokół własnej osi. Nigdy wcześniej nie doznała niczego podobnego. To uczucie było jak z jakiegoś taniego filmu science fiction. Takiego z lat siedemdziesiątych. Wszystko dookoła było namacalne, a jednak miała wrażenie, że nikt jej nie widzi. Albo, że udają ślepotę. Albo, że widać ją tylko jako dziewczynę, stojącą przed piekarnią, przyciskającą do piersi papierową torbę z bułeczkami. Wtedy zobaczyła mleczarza. Szedł wprost na nią. Brnął wśród śmiechu i niewybrednych dowcipów dzieciarni, która zawsze dziko ryczała z radości, ilekroć miał problem z chodzeniem na wprost lub gdy jego wyraz twarzy wskazywał na to, że ta z drugiego piętra miała akurat wolne... A cóż jest złego w kilku kieliszeczkach, bo już wspomnieć nie wypada o tej uroczej sąsiadeczce z drugiego piętra, która nędznego mleczarza w smutku pocieszy? Ot, okrutne bachory. Niołka próbowała usunąć mu się z drogi. Może nieco zbyt gwałtownie. Wówczas jej oczom ukazała się nieprawdopodobnej piękności mgiełka, płynąca gdzieś z góry i spowijająca całą jej postać. Twarz mleczarza była tuż przy jej twarzy. - To aura - zamruczał. Przeciągnął samogłoski do granic wytrzymałości i spojrzał jej prosto w oczy. - Aura. Macie piękną aurę, kierowniczko. Nic dodać, nic ująć. Rewelacja. Niołka zaniemówiła. Skąd nagle u niej aura w środku dnia? Skąd ta poetyczność u mleczarza-pijusa? Mleczno-fiołkowe kryształki, wirujące w różowej mgiełce, zawładnęły jej umysłem i duchem, po chwili nie widziała już niczego i niczego nie czuła. Smakowała jedynie lepką słodkość powietrza. Jej wargi nagle zaczęły odczuwać smak. Tysiąckrotnie mocniej, niż kiedykolwiek smakowała językiem. - To aura. Niołka spojrzała w dół. Na jej sandałkach ułożył się złotooki kot tej z drugiego piętra. Z lubością wpatrywał się w oczy Niołki. - Piękna aura, księżniczko. Niołka powoli wracała do rzeczywistości. Nareszcie odzyskiwała czucie, pełnię wzroku, słuchu, a co najważniejsze - mowy. - Nie mam żadnej aury! Jesteście bandą świrów! - Zaraz tam świrów. Kierowniczko, mogę spróbowac bułeczki z sinamonem? Pachnie elegancko... - Nie! Chciała odejść, uciec, pobiec do domu, schować się w bezpiecznym miejscu, zanim to wariactwo nie przeminie. Zrobiła krok i mało nie przewróciła się o złotookiego kocura. - Księżniczko, daj spróbować bułeczki. Tak dawno nic nie jadłem... - Nie! Zapoluj na gołębie, to sobie podjesz. Dajcie mi wszyscy spokój! Zaczęła biec w kierunku domu. Wszystko dookoła nabrało dziwnie ostrych konturów. Mgiełka zniknęła. Niołka wpadła w panikę. Przysięgła sobie już nigdy nie oglądać nocnych tele-zakupów. – To wszystko przez te ich rozbuchane wzory i kolory! Chcę wrócić do normalnego świata! Chcę szarego powietrza i życia bez świrowatej aury! – krzyczała do samej siebie, do nagle nieprzyjemnie kanciastej okolicy i do kota sąsiadki, który, co stwierdziła z przerażeniem, płynął w powietrzu, tuż koło niej. Wpadła do mieszkania, niczym pocisk samosterujący. W ostatnim odruchu przytomności odepchnęła miauczącego futrzaka, zatrzasnęła drzwi i zamknęła je na klucz. Szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Jest bezpieczna. Z ulgą poczuła, jak powoli się uspokaja. Krawędzie przedmiotów odzyskały swą zwykłą półostrość i miękkość kolorów, spowodowaną faktem, iż Niołka nigdy nie odsłaniała grubych zasłon – w obawie przed wzrokiem sąsiadów, a przede wszystkim tej bezwstydnej z drugiego piętra, co jak myśli, że sama firanek nie ma, to może wszystkich oglądać... Niołka podeszła do lodówki. Oparła się czołem o biały, zimny metal. Magnesy, przytrzymujące pocztówki na lodówce, zaczęły odciskać jej nieregularne wzroki na czole. Już w pełni powróciła do normalności. Zachwyciło ją to, że magnesy uwierają. Uśmiechnęła się szeroko i szarpnęła za drzwi lodówki. Uśmiech zamarł jej na ustach. Skamieniała z przerażenia. W lodówce Niołki, z reguły po brzegi wypełnionej beztłuszczowym jogurtem, tym razem znajdował się tylko jeden przedmiot. Dokładnie na wysokości jej wzroku leżała papierowa torba. Zapach cynamonu wypełniał chłodne wnętrze urządzenia. Logo piekarni z niezwykłą wyrazistością wpijało jej się w umysł. - Cholera! Czemu akurat mi się to przytrafia?! Niołka z wściekłością zatrzasnęła drzwi lodówki, niepomna spadającego z niej kalendarza z kotami. - Cholera! Czym sobie zasłużyłam na bycie bohaterką jakiejś serii ponurych konkursów dla domorosłych tłumaczy?! Szlag by to trafił.
-------------------------------------------------- Note added at 2004-01-21 00:22:26 (GMT) --------------------------------------------------
końcówka nie ma, rzecz jasna, na celu urażenie nikogo spośród organizujących konkursy, ani też spośród odpowiadających. ot, Wena... :o) Kto jest za tym, żebym dała w końcu spokój hardcorom? Szczerze.
-------------------------------------------------- Note added at 2004-01-21 00:32:07 (GMT) --------------------------------------------------
Ach, oczywiście nie musze zaznaczać, że wersja hardcore tym razem niewiele (dokładnie NIC) ma wspólnego z oryginałem. A co, tak dla odmiany :o)
-------------------------------------------------- Note added at 2004-01-21 00:34:09 (GMT) --------------------------------------------------
... końcówka nie ma na celu urażeniA...
-------------------------------------------------- Note added at 2004-01-21 00:38:23 (GMT) --------------------------------------------------
jeszcze jedna przeprosinka - wiem, cała masa niespójności stylistycznych oraz przestawień szyku.... Wiem. Ale, kochani, to je ono. To je hartkor.
| Agnieszka Hayward (X) Poland Local time: 04:11 Native speaker of: Polish PRO pts in pair: 680
|
|